Kolejną sprawą związaną z manipulacją kursem na GPW była Poznańska WIRR-ówka. Pod tą nazwą kryje się grupa inwestorów działająca
w latach 1995-1997, która manipulowała kursami akcji trzech spółek o małej
płynności Domplast, Chemiskór i EchoPress z indeksu WIRR.
Niska płynność pozwoliła podbić ceny tych akcji o 320 (Domplast), 855 (Chemiskór) i 670 (EchoPress) procent. Celem tego
procederu było wciągnięcie do gry nieświadomych inwestorów skuszonych
drożejącymi papierami tak, by móc odsprzedać akcje po sztucznie zawyżonej cenie
osiągając pokaźne zyski z takiej transakcji. Udało im się przez to zwabić inwestorów, którzy kupowali akcje tych spółek co pozwoliło się wycofać członkom spółdzielni założonej przez spekulantów z wielkimi zyskami. Szacuje się, że zarobili oni nawet 50 mln zł.
Najciekawsze w sprawie jest to, że śledztwo
w tej aferze zostało dwukrotnie umorzone z braku wystarczających dowodów.
Po raz kolejny pokazaliśmy wam sprawę, w której to przestępca znowu jest górą.
A tutaj mamy dla was krótki filmik, o tym w co i jak najlepiej inwestować na giełdzie :)
Czy słyszeliście może o aferze 100 sekund? Jeśli nie to w
najprostszy sposób spróbujemy Wam opowiedzieć o co chodzi :)
Wszystko zdarzyło się 4 lutego 2004 r. w biurze Domu
Maklerskiego PKO BP. O godzinie 15:15 do maklera PKO BP zadzwoniła kobieta z
zleceniem kupna 4 kontraktów terminowych marcowej serii na WIG20. W
niespodziewanym momencie makler przerwał rozmowę z kobietą prosząc o późniejszy
telefon. Jak się okazało makler pomylił się i zamiast kupić to sprzedał nie 4
lecz 4tys. kontraktów. W efekcie wycena WIG20 spadła o 7%. Makler próbując
naprawić swój błąd złożył zlecenie kupna 4tys. kontraktów powodując wzrost jego
wyceny o 17%. Po kilku minutach wycena wróciła do normalnego stanu.
W wyniku tych działań DM PKO BP stracił 4 mln zł. Kobieta straciła wówczas 3,84 mln zł.Dom maklerski niestety musiał pokryć tą
stratę w wyniku błędu ich pracownika (ponieważ zlecenia z rachunku kobiety były
zrealizowane niezgodnie z jej dyspozycją, co potwierdziło telefoniczne
nagranie) oraz zapłacił karę Komisji Papierów Wartościowych i
Giełd w wysokości 0,4 mln zł. W trakcie dochodzenia odkryto, że
spółka Cagliari z Brytyjskich Wysp Dziewiczych ( której przedstawicielem był
pełnomocnik rachunku spółki) zarobiła 2,6 mln zł. Pełnomocnik złożył w
odpowiednim momencie zlecenie kupna kontraktów, spodziewając się nagłego spadku
ich wyceny, a po gwałtownym wzroście natychmiast złożył zlecenie sprzedaży.
Całe oszustwo przedstawia się następująco:
•5
lutego 2004 roku- zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia
przestępstwa do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i do Prokuratury Okręgowej
w Warszawie
•6 lutego 2004r. prokurator zablokował
rachunek spółki Cagliari.
•12
lutego 2004 roku- początek dochodzenia, później sformułowano zarzuty wobec
dwóch zamieszanych w sprawę mężczyzn.
•3 miesiące później Z powodu braku
stosownych podstaw prawnych rachunek zostaje odblokowany a znajdujące się tam
pieniądze lądują w jednym ze szwajcarskich banków.
•2005
rok- wniosek do Sądu o popełnieniu przestępstwa
•18
marca 2011 roku- pierwsza rozprawa w sprawie
•Luty
2014 rok- sprawa ulega przedawnieniu
Zdarzenie to dlatego nazwano „aferą 100 sekund”, ponieważ trwało ok. 1,5
min. Całkowite straty poszkodowanych w zajściu wyniosły 5,4 mln. Jak się
okazało pełnomocnik rachunku spółki Cagliari International to bliski znajomy
maklera Domu Maklerskiego PKO BP a kobieta, która wykonała telefon to kuzynka
pełnomocnika.
Sytuacja ta pokazuje jak w prosty sposób można sprowokować spadek i wzrost
cen na rynku finansowym. 100 sekund i zarobione miliony w perspektywie 12 lat
bezkarności?... Co o tym myślicie? Mamy nadzieję, że zaciekawiła Was ta
historia.
Jak już mowa o bezkarności oraz stratach, mamy dla Was filmik, który
opowiada jak zabezpieczyć się na giełdzie :)