Wielu z Was może to zdziwić, bo dziennikarze także zamieszani są w afery giełdowe.
Michał Ś., w czasie gdy pracował w „Parkiecie”, zarobił 400 tys.zł. I nie były to pieniądze
z wierszówek. Na tyle oszacowano zysk z kilkudziesięciu operacji na dwóch rachunkach
maklerskich zarejestrowanych na osoby związane z dziennikarzem. Mechanizm
w każdym przypadku był taki sam. Najpierw kupowano akcje, później ukazywał się artykuł
o dobrych wieściach w spółce, a następnie następowała sprzedaż z zyskiem.
Takich artykułów było ponad 30, z czego większość okazywała się prawdziwa,
a w kilku przypadkach informacje dementowano. KNF zainteresował się transakcjami,
gdy zauważył kilkadziesiąt transakcji pod rząd z zyskiem. W rezultacie złożył
zawiadomienie do prokuratury o możliwości dokonania przestępstwa
z wykorzystywaniem poufnych informacji. Ostatecznie sąd skazał go w 2014 roku
(5 lat od popełnienia przestępstwa) na 7 miesięcy ograniczenia wolności
z obowiązkiem wykonywania 20 godzin nieodpłatnej pracy
na cele społeczne, uznając za nielegalne jego dwie publikacje wprowadzające w błąd.
Myślę, że KNF powinien częściej przyglądać się różnorakim manipulacją na giełdzie.
Tym razem sprawa skończyła się wyrokiem, lecz jak możecie zauważyć, w większości tych
spraw oszustom udaję się wyjść z tego bez konsekwencji.
A wy słyszeliście o podobnej sprawie ?
A tutaj zostawiamy Was z filmikiem , na którym dziennikarz Krzysztof Berenda - dziennikarz
ekonomiczny, zostawia komentarz nawiązujący do serii filmików ,, Wszystko co chcielibyście
wiedzieć o giełdzie ABC inwestora,,.
Ciekawie piszecie. Czy będzie dalszy ciąg bloga? Afery giełdowe to fascynujący temat, tak obszerny że można by napisać książkę.
OdpowiedzUsuń